To już jest koniec postu rozpoczętego 1 marca – 42/42/1 a może raczej 41/41/1 bo dziś ostatniego dnia zjadłam ziemniaki i marchewkę z groszkiem po córce. Niemniej jednak dumna jestem, że wytrwałam 41 dni bez żadnych grzeszkòw.
Ciasta urodzinowe współpracowników (pracuję w dużej firmie) zawsze ignorowałam, dużą imprezę rodzinną przetrwałam dzięki specjalnemu menu przygotowanemu przez Mamę. Gotowanie dla rodziny – nic nie robiło na mnie wrażenia.
Z kryzysów ozdrowieńczych tylko ból głowy przez 3 pierwsze dni, oczyszczanie zatok i odczuwanie zimna.
Spadek wagi 11 kg z 72 na 61
Robiłam zdjęcia przed i po ale są w bieliźnie więc wybaczcie -nie pokażę.
Dla porównania zdjęcie twarzy z grudnia (ale tak było na początku postu ) i dzisiaj z sylwetką. Przed postem unikałam aparatu jak ognia. Zmiana widoczna i dla mnie i dla otoczenia. Oooo Ty schudłaś? Gdzie masz doopę?
Ale masz nóżki chudziutkie -słyszę.
Bardzo dziękuję za wszystko, ta grupa była dla mnie ogromną motywacją.
Efekt zdrowotny super, ale nie czarujmy się – uboczny też zadowalający i mam ochotę na więcej.
Mam nadzieję, że podczas wychodzenia jeszcze coś spadnie a i tak zamierzam ćwiczyć.
Będę zaglądać ale udzielać się na wychodzeniu.
Kolejnego postu na razie nie planuję. I teraz trzeba tego nie zaprzepaścić. To większe wyzwanie dla mnie.
Dodam że nie była to decyzja AD Hoc – przygotowywałam się merytorycznie i psychicznie ponad 4 miesiące
Życzę wszystkim wytrwałości bo warto.
To już jest koniec postu rozpoczętego 1 marca – 42/42/1 a może raczej 41/41/1 bo dziś ostatniego dnia zjadłam ziemniaki i marchewkę z groszkiem po córce. Niemniej jednak dumna jestem, że wytrwałam 41 dni bez żadnych grzeszkòw.
Ciasta urodzinowe współpracowników (pracuję w dużej firmie) zawsze ignorowałam, dużą imprezę rodzinną przetrwałam dzięki specjalnemu menu przygotowanemu przez Mamę. Gotowanie dla rodziny – nic nie robiło na mnie wrażenia.
Z kryzysów ozdrowieńczych tylko ból głowy przez 3 pierwsze dni, oczyszczanie zatok i odczuwanie zimna.
Spadek wagi 11 kg z 72 na 61
Robiłam zdjęcia przed i po ale są w bieliźnie więc wybaczcie -nie pokażę.
Dla porównania zdjęcie twarzy z grudnia (ale tak było na początku postu ) i dzisiaj z sylwetką. Przed postem unikałam aparatu jak ognia. Zmiana widoczna i dla mnie i dla otoczenia. Oooo Ty schudłaś? Gdzie masz doopę?
Ale masz nóżki chudziutkie -słyszę.
Bardzo dziękuję za wszystko, ta grupa była dla mnie ogromną motywacją.
Efekt zdrowotny super, ale nie czarujmy się – uboczny też zadowalający i mam ochotę na więcej.
Mam nadzieję, że podczas wychodzenia jeszcze coś spadnie a i tak zamierzam ćwiczyć.
Będę zaglądać ale udzielać się na wychodzeniu.
Kolejnego postu na razie nie planuję. I teraz trzeba tego nie zaprzepaścić. To większe wyzwanie dla mnie.
Dodam że nie była to decyzja AD Hoc – przygotowywałam się merytorycznie i psychicznie ponad 4 miesiące
Życzę wszystkim wytrwałości bo warto.